środa, 18 września 2013

Od Tanaji - CD historii Patricka

- Patrick, to jest Nevada. - przedstawiłam suczkę - Nevada, to jest Patrick.
Psy uśmiechnęły się i uścisnęły sobie łapy.
- Może się przejdziemy? - zaproponowałam. - znam naprawdę piękne miejsce, zaprowadzę was.
- Czemu nie? - Patrick'owi rozbłysły oczy i wesoło pomachał ogonem.
- Chętnie się przejdę. - Astrze także spodobał się pomysł. Poprowadziłam moich kompanów wąskimi leśnymi ścieżkami. Przedzieraliśmy się przez splątane gałązki leszczyny, przezkakiwaliśmy kłody i omijaliśmy bagniste kałuże. Po półgodzinnym marszu dotarliśmy na miejsce. Z wielkiego kamiennego głazu, stojącego na środku małej polanki, tryskało źródełko. Woda spływała do niewielkiego zagłębienia, tworząc urokliwe jeziorko. Była to przepiękna sceneria - wokół polanki, niczym sędziwe olbrzymy, pochylały się potężne ciemnozielone, świerki, a delikatny wiatr szumiał w ich gałęziach; na tafli wody migotały słoneczne refleksy, wokół głazu rosły kwiaty - czerwone maki, niebieskie chabry, biało-żółte stokrotki... Z głębi lasu słychać było pohukiwanie puszczyka, stukanie dzięcioła oraz kukanie kukułki. Międy drzewami zamajaczyła sylwetka umyckającego jelenia. Staliśmy. Magia natury nas oczarowała.
(Patrick? albo Nevada?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz