- Heh, rozumiem aluzję. - stwierdziłem
- Dobre i to.
W jej oczach było widać pewność siebie, czuła się ode mnie ważniejsza, czułem to.
- Dobra - westchnąłem - Chciałem ci pomóc ale jak nie chcesz to nie.
- Mówiłam ci już, że nie potrzebuję pomocy. - warknęła
- Mówiłaś, tylko, że ty wiesz swoje i ja wiem swoje.
- Znowu zaczynasz? - zapytała zdenerwowana
- Nie, już się ulatniam. - powiedziałem i odwróciłem się aby powrocić na łąkę.
Gdy byłem już trochę dalej spojrzałem jeszcze raz za siebie. Skyfall jeszcze chwilę przyglądała mi się ze złością w oczach potem odwróciał się i poszłą przed siebie. Ja natomiast przed pójściem na łąkę postanowiłem jeszcze przejść się na rzekę. Gdy byłem już na miejscu wziąłem kilka łyków wody. Nagle usłyszałem trzask. Rozejrzałem się do okoła. Znów rozległ się trzask, tym razem byłęm juz w stu procentach pewien skąd dobiegł hałas. Spojrzałem w górę, nim zdążyłem cokolwiek zrobić w głowę uderzyął mnie mocna gałąź. Zatoczyłem się i wpadłem do wody, po chwili straciłem przytomność.
***Jakiś czas później***
Czułęm jak po mojej głowie rozchodzi się pulsujący ból. Otworzyęłm lekko oczy. To co widziaęłm wciąż było trochę nie wyraźne. Nie byłęm w stanie stwierdzić w jakim miejscu się znajduje. Nie miałem też pojęcia czy woda wyrzuciła mnie na brzeg czy ktoś mnie z niej wyciągnął. Po chwili usłyszałem jakiś szmer.
- Ktoś tu jest? - zapytałem
<Dokończy ktoś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz